Używanie Pisma Świętego w Kościele katolickim

Przy czytaniu Ojców i dawnych Doktorów Kościoła, co nas przedewszystkiem w ich pismach uderza, to przeważna rola, jaką tam zajmuje Biblia. Większą część ich dzieł stanowią homilie na idące z kolei teksty Pisma św., a kiedy dla zwalczenia błędów heretyckich pisarze ci ogłaszają jaki traktat, dotyczący jakiegoś pojedyńczego dogmatu, rzadkością jest argument zaczerpnięty skądinąd, niż z Biblii. W pierwszych wiekach Kościoła ilekroć biskupi zabierają głos na zebraniach wiernych, by uczyć i budować swe działki, homilie ich mają za temat jakiś ustęp z Pisma św., z którym wią,żą już to naukę moralną, już wykład dogmatyczny. Co większa, aby ten ich rozbiór tekstu biblijnego więcej przyniósł korzyści, zalecają swym owieczkom uważne uprzednie odczytywanie tych miejsc Biblii, które mają stanowić przedmiot przemówienia pasterskiego (Por. Chryzost. Hom. I in Mathaeum n 6). Lud wierny, pouczany w ten sposób przez pasterzy, nie mógł nie nabyć znajomości Pisma św. zarówno rozległej jak gruntownej.

Przez ciąg średnich wieków doktorowie scholastyczni, wśród których pierwszorzędne miejsce zajmuje św. Tomasz z Akwinu, stworzyli, że się tak wyrażę, teologię; ujęli w naukowo uporządkowany całokształt różnorodne a pełne płodności wyjaśnienia, przekazane przez tradycyę katolicką a dotyczące prawd objawionych przez Boga. Odtąd, naturalnie, pasterze dusz przy nauczaniu wiernych użytkowali z opracowanych już całkowicie przewodników, jakie im były podane przez mistrzów wiedzy, i na miejsce homilii biblijnych, w znacznej przynajmniej mierze wprowadzali metodyczne wykłady dogmatów i zasad moralności.

Zresztą, nieco później wielki ruch klasyczny, znany pod nazwą odrodzenia, wywierał na wymowę kościelną wpływ niezaprzeczony: sposób przedstawienia i ubiegania się okrasę literacką w wysłowieniu - względy prawie lekceważone przez Ojców Kościoła - stały się wszędzie przedmiotem troskliwości ze strony mówców kościelnych i nadały ich przemówieniom te pozory, jakich napróżno szukali byśmy u starożytnych. Nieraz forma literacka zajmowała miejsce poświęcane kiedyś poważnym orzeczeniom Pisma św. a nauczanie wiernych traciło właśnie na gruntowności, lubo zyskiwało na zewnętrznym blasku. Ten ujemny rezultat nie był jednak powszechnym. Pomimo największej siły prądu humanistycznego i wybujałości renesansu w wiekach XVI i XVII, co ambona katolicka miała najświetniejszego, wszystko to wyrosło nie na tle pogoni za klasyczną formą i czczą kunsztownością wysłowienia, lecz na gruncie Pisma świętego, z którego - niby z niewyczerpanego arsenału, brali potężne swe myśli, obrazy, porównania i argumenta tacy kaznodzieje jak Skarga, Bossnet, Bourdaloud i inni, a wiedzeni niekłamanym zapałem i gorliwością, porywali słuchaczów i pozostawili wiekopomne dzieła, wobec których bledną przed oczyma potomnych zaprawione Demostenesem czy Cyceronem wytworne w słowach, jałowe treścią i duchem, popisy.

To samo zupełnie da się powiedzieć i o kaznodziejstwie naszej epoki. Jego potęga i majestat pozostaje w prostym stosunku do pierwiastku biblijnego, jeżeli ten ostatni stanowi osnowę myśli i wysłowienia. Krasomówcy wykwintni, dbali o piękną formę, niebaczni na właściwe źródło i podstawę mównictwa kościelnego, połechcą chwilowo uszy obecnych; ale nie natchną, nie pociągną nikogo i wnet idą w za pomnienie.

Z powyższego okazuje się dostatecznie, że Kościół katolicki nauczanie swe opierał zawsze, tradycyjnie, na Piśmie św. Nie mógł on zapomnieć tych słów św. Pawła Apostoła: "wszelkie pismo od Boga natchnione jest pożyteczne ku nauczaniu, ku strofowaniu, ku naprawianiu, ku ćwiczeniu w sprawiedliwości" (2Tm 3.16). Jakoż widzimy, że Kościół ujawniał najżywszą troskę o rozbudzenie w swych dziatkach zamiłowania i czci ku Księgom świętym i skutecznie zabiegał o krzewienie wśród wiernych znajomości słowa Bożego. Posłuchajmy św. Hieronima, kompetentnego tłomacza intencyi Kościoła św. w tym względzie. Pisząc do Eustochii, dziewicy, domaga się od niej takiej pilności w czytaniu i rozważaniu Pisma św., aby do snu się kładła z Biblią w ręku; i aby jej czoło, znużone czytaniem, pochylało się na karty ksiąg św. (Epist. 22. 17). Nie mniej nalegająco pisze do kapłana Nepocyana: "czytaj często Pismo Boże: co mówię? Niech księga święta nigdy z rąk twych nie wychodzi." Nareszcie w komentarżu na Izajasza mówi: "ktokolwiek nie zna Pisma, ten nie zna mocy i mądrości Bożej: nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa." (Prolog. Migne. P. L. f. XXIV, col. 17).

Potrzebną jest znajomość Pisma św. przedewszystkiem kapłanom, aby za ich pośrednictwem zawarte w niem słowo Boże stawało się dostępnem ogółowi ludu wiernego, który nie ma możności oddawać się bezpośrednio studyom nad księgami natchnionemi. W tym celu władze kościelne pilnie zawsze baczyły, aby w zakładach wychowawczych dla kleru wykład Biblii zajmował przynależne mu miejsce, z drugiej zaś strony rzeczone władze chętnie popierały usiłowania tych, co idąc śladem Ojców, poświęcali swe zdolności i naukę na ogłaszanie komentarzy biblijnych. Dowodami najdonioślejszymi w tym przedmiocie są dekreta Soboru Trydenckiego, dotyczące publicznego wykładu Pisma św. Na sesyi piątej (cap. I de Ref.) Sobór wchodzi we wszystkie praktyczne szczegóły, zmierzające ku utrzymaniu prebend teologicznych, t. j. kapłana, zobowiązanego do wykładu Biblii. Ojcowie synodu nalegają, aby po wszystkich katedrach i kolegiatach istniały tego rodzaju posady kościelne; aby w miejscowościach mniej ważnych przynajmniej młodzi lewici mieli zapewniony wykład Pisma św.; wreszcie aby po opactwach i klasztorach katedra egzegezy biblijnej była zawsze zajęta. Nadto, przy omawianiu sprawy kaznodziejstwa na sesyi 24 (cap. de Reform.), Koncylium zaleca biskupom, aby nakazywali ludowi często wykładać Pismo święte i prawo Boże. Taż sama gorliwość o wykład Pisma św. widoczna jest w uchwałach wielu koncyliów prowincyonalnych, a szczególnie na koncylium Rzymskiem w r. 1725, odbytem pod prezydencyą Benedykta XIII. Tenże papież wydał odnośną encyklikę do biskupów włoskich.

W ostatnich wreszcie czasach Grzegórz XVI zaleca biskupom ścisłe przestrzeganie rozporządzeń, wydanych przez koncylium Trydenckie; winszuje tym, którzy się doń stosują, i oświadcza, że Stolica św. nie zaniecha nigdy popierania zabiegów pasterzy w tym kierunku. Powolni głosowi naczelnego Pasterza, biskupi i zwierzchnicy zakonów prześcigali się w gorliwości około zapewnienia swym podwładnym dobrego wykładu Biblii. W seminaryach studya biblijne zajmują pierwsze miejsce, a przy egzaminach kleru na aprobaty, ad beneficia etc. przedmiot ten obszernie bywa uwzględniany. Co niedziela po kościołach tłómaczy się ludowi Ewangelię z kolei przypadającą, a w Wielkim Poście rozważanie męki Pańskiej ma za podstawę odnośne ustępy Pisma św., tak Starego jak Nowego Przymierza. Macierzyńska czujność Kościoła zapewnia młodocianym umysłom w szkole chrześcijańskiej wykład historyi świętej, już-to z książki, już obrazowo zapomocą wizerunków, uprzytomniających różne wydarzenia, opowiedziane w Biblii. Częstokroć zresztą nauczanie to bywa uzupełniane czytaniem w rodzinnem kole obszerniejszych podręczników, streszczających księgi obu Testamentów.

Co wobec tego myśleć o oskarżeniach protestantów, że Kościół kryje przed wiernymi Biblię i jej znajomość robi monopolem kleru? Podług nich, aby zgodnie z wolą Bożą rozpowszechnić zbawienną znajomość Pisma św., wystarczało-by dać w ręce każdemu bez różnicy egzemplarz Biblii i zalecić: bierz i czytaj, a od nikogo nie przyjmuj tłómaczenia słowa bożego; słowo to winno samo siebie komentować, a każdy pojedynczy człowiek jest sam dla siebie tłómaczem nieomylnym. Znajdziesz tam wszystko, czego potrzeba do pozyskania zbawienia.

O ileż rozumniejsze jest postępowanie Kościoła, który, regulując mądrze czytelnictwo Ksiąg św., sam bierze na siebie obowiązek łamania chleba - słowa bożego - i podawania go dziatkom swym w sposób zapobiegający wszelkim niedogodnościom i niebezpieczeństwom, nieuniknionyni tam, gdzie czytanie Biblii nie podlega żadnej kontroli, żadnemu kierunkowi, sprowadzającemu w sercach te skutki, jakich oczekuje Boski tego pokarmu Rozdawca!

Osobny artykuł tej książki traktuje o karności kościelnej co do czytania Biblii w językach narodowych.