Autentyczność Ewangelii

Aby osądzić historyczne znaczenie jakiejś starożytnej księgi, należy przede wszystkiem poznać osobę i właściwości pisarza; co więcej, należy mieć pewność, że dzieło tego autora doszło do nas bez zmian znaczniejszych, wreszcie trzeba poznać naukę, roztropność i uczciwość danego pisarza. Zbadamy więc kolejno: autentyczność, całość i prawdomówność naszych świętych Ewangelii.

Od najdawniejszej starożytności Kościół chrześcijański przyjął ani mniej ani więcej tylko cztery Ewangelie za część Pisma św., i przypisał takowe czterem pewnym autorom, z których dwóch - Mateusz i Jan - należało do grona apostolskiego, dwóch innych zaś - Marek i Łukasz było uczniami apostolskimi. Na potwierdzenie tego niech nam wystarczy świadectwo Tertuliana, pisarza z końca drugiego wieku (Adv. Marcion., 4, 2): "Wreszcie, powiada on, dla wpojenia w nas wiary mamy pomiędzy apostołami Jana i Mateusza, dla odnowienia zaś takowej - miedzy mężami apostolskimi: Łukasza i Marka". W ciągu ośmnastu wieków nic nie zachwiało tej stałej wiary Kościoła, dopóki racyonalizm, chcąc wyrugować wiarę w nadprzyrodzoność, nie ośmielił się zaprzeczyć autentyczności Ewangelii. Przeczenie to było racyonalnem następstwem, podstawowej zasady szkoły niedowiarków. Jeśli bowiem Ewangelie są autentyczne, to podają nam o życiu Jezusa opowiadania naocznych świadków lub co najmniej bezpośrednich uczniów tych ostatnich, - opowiadania, ułożone w epoce zanadto bliskiej samym wypadkom, iżby nie można było sprawdzić historycznej dokładności takowych. Jeśli zaś, przeciwnie, Ewangelie nie są autentyczne, można je przypisać autorom nieznanym, o których nauce i uczciwości nie ma się żadnych rękojmi; można pochodzenie ich tak dalece opóźnić, żeby w epoce ich ukazania się nie było już świadków opisywanych wydarzeń, i aby tym sposobem opowiadania ewangeliczne, pozbawione przedmiotowej rzeczywistości, bez trudności mogły być narzucone łatwowierności ludu. Wobec takich zarzutów obowiązkiem jest chrześcijańskiej apologetyki przy pomocy niezbitych dowodów wykazać, że nasze cztery Ewangelie są w rzeczywistości dziełem czterech autorów, którym są przypisywane. Rzeczone dowody streścimy tu odnośnie do każdej Ewangelii. Ponieważ idzie nam o udowodnienie faktu, przeto na pierwszem miejscu stawiamy dowody zewnętrzne, czyli wyraźne lub niewyraźne świadectwa, fakt ten stwierdzające, na drugiem zaś miejscu podajemy dowody wewnętrzne czyli wskazówki, jakich nam dostarczają same Ewangelie.

Autentyczność Ewangelii świętego Mateusza

Dowody zewnętrzne

1. Wyraźne świadectwa starożytności

Największej wagi jest świadectwo świętego Papiasa, biskupa Hierapolitańskiego, ucznia Jana Apostoła, którego następujące wyrazy przechował nam Euzebiusz Cezarejski (Hist. eccl. III, 39): "Mateusz ze swej strony nisał wyrocznie (τὰ Λόγια) w hebrajskim języku". Ale czy owem pisem Mateusza była nasza Ewangelia kanoniczna, pod tem imieniem znana? W cale nie, powiadają racyonaliści: był to po prostu zbiór przernówień (τὰ Λόγια) Zbawiciela; albo przynajmniej było to tylko pierwsze źródło, z którego powstała kanoniczna księga Ewangelii. Że wyrażenie τὰ Λόγια nie wyklucza opowiadania faktów, widać to z samego kontekstu Papiasa: albowiem, mówiąc o świętym Marku, jako wyrazów równoznacznych używa τὰ Λόγια κυριακὰ (wyrocznie Pańskie), oraz τὰ ύπὸ τοῦ Χριστοῦ ἢ λεχθέντα ἢ πραχθὲντα (mowy albo czyny Chrystusa). Z tego też powodu sam nawet Renan przyznaje, że pismo Mateusza, o którem wspomina Papias, może doskonale zawierać opowiadania Chrystusa. (Lee Evangiles, str. 79). wobec tego dowolnem jest najzupełniej przypuszczenie przeciwników, jakoby ta księga ewangeliczna była tylko pierwszem tłem Ewangelii kanonicznej. Wykażemy później, że przypuszczenia tego przyjąć nie można. To też racyonalizm wysila się na to, aby osłabi siłę dowodową tego świadectwa, jako rzekomo pochodzącego od człowieka, pozbawionego zdrowego sądu o rzeczy. Papias, podług zdania historyka Euzebiusza, był człowiekiem bardzo miernych zdolności (σφόδρας μικρὸς τὸν νοῦν). Lecz na to odpowiadamy:

  1. zdanie to Euzebiusza jest przesadne i oparte, zdaje się, tylko na millenarnych przekonaniach Papiasa;
  2. ze słów samego Papiasa przytoczonych przez Euzebiusza widać, iż ten Ojciec Kościoła był bardzo gorliwy w zbieraniu od mężów apostolskich prawdziwych podań pierwwotnego Kościoła.
  3. człowiek, jak mówią racyonaliści, umysłu stosunkowo ograniczonego, uważany przecież za zdolnego do zarządu biskupiego ważną częścią Kościoła, autor dzieła, które zwróciło na się uwagę takiego uczonego, jak Euzebiusz, mąż taki, powiadam, musiał mieć dosyć rozumu na to, aby rozróżnić, czy Apostoł Mateusz napisał lub nie napisał historyi Zbawiciela w języku hebrajskim!

Gdyby tą historyą było inne jakieś pismo, a nie nasza kanoniczna Ewangelia, to po wzmiankowanym przez Papiasa piśmie Mateusza pozostałyby jakieś ślady w pismach Ojców Kościoła II wieku. Tymczasem zaś Ojcowie, jak to zobaczymy niebawem, nie znali innego pisma Mateusza prócz naszej pierwszej Ewangelii. Świadectwo zatem Papiasa ma niezbitą siłę.

Świadectwo to zresztą jest poparte świadectwem świętego Ireneusza, ucznia świętego Polikarpa, który znów był uczniem Świętego Jana. Przesławny ten Ojciec Kościoła wychowany w Azyi, a po przybyciu do Gallii - biskup Lyoński i męczennik, jest najdawniejszym pisarzem, który podaje imiona czterech ewangelistów (Haer. III, 14, 3 i 4). Miał on ich księgi pod ręką, z których często przytacza miejsca, spotykane w naszych dzisiejszych Ewangeliach…

Tacyan, uczeń świętego Justyna, żyjący w II wieku, tak doskonale znał nasze Ewangelie, że złożył z nich konkordancyę zatytuławaną Diatessaron; to jest dzieło Czterech. Wyżej przytoczyliśmy świadectwo Tertuliana, do którego dodajemy świadectwo Klemensa Aleksandryjskiego, tę świetną gwiazdę naukową III w. po Chr. Wylicza on naszych czterech ewangelistów i wskazuje porządek, według którego opowiadania te były ułożone. (U Euzeb. Hist. eccl. VI, 14).

Wskazaliśmy świadków pochodzących z Kościołów Azyi, Gallii, Afryki, Syryi i Egiptu. Ale i Rzymski Kościół również posiada dokument z drugiego wieku, w którym znajduje się wzmianka o Ewangeliach, mianowicie: urywek Kanonu ksiąg św., odnalezionego przez Muratori'ego. Poczatek tego kanonu zaginął, lecz pinieważ część zachowana wspomina o trzeciej Ewangelii, jako o dziele świętego Łukasza (tertio Evangelii librum Secundo Lucam), a o czwartej Ewangelii - jako o dziele świętego Jana, niema przeto żadnej wątpliwości, że część zaginiona, czyniła wzmiankę o Ewangeliach świętego Mateusza i świętego Marka.

2. Świadectwa pośrednie

Pod tym napisem umieszczamy starożytne rękopisma i dawne przekłady Nowego Testamentu, jak również cytaty z Ewangelii, jakie spotykamy u pisarzy pierwszych wieków. Wszystkie rękopisma posiadają na czele pierwszej Ewangelii napis: według Mateusza. Otóż z pomiędzy tych przekładów są dwa, łaciński i syryjski, które powstały w pierwszej połowie II wieku. Z pomiędzy wszystkich ksiąg Nowego Testamentu najstarożytniejsi Ojcowie i heretycy pierwotnego Kościoła najczęściej przytaczają Ewangelię świętego Mateusza. Święty Klemens Rzymski (Cor. 13), święty Polikarp (Phil., 2), święty Ignacy Antyocheński (Polyc. 2 i Smyrn., 1) podają słowa Zbawiciela zapisane w tej Ewangelii.

Księga pod tytułem Docirina Apostolorum, której pierwotny tekst został świeżo odnaleziony, i która powstała zapewne pod koniec pierwszego wieku (n. 1, 3, 7, 8, 15), podaje również wiele zdań Chrystusa Pana, znajdujących się prawie dosłownie u świętego Mateusza; między innemi księga ta mówi: "Nie módlcie się jako hypokryci, lecz módlcie się jak Pan rozkazał w swej Ewangelii: Ojcze nasz, i t. d". Następuje modlitwa Pańska dokładnie według formuły pierwszej Ewangelii. - Dzieła świętego Justyna są, pełne dosłownych prawie cytat z Ewangelii św. Mateusza. Próżne są zatem twierdzenia racyonalistów, jakoby św. ten Ojciec Kościoła miał pod ręką, pierwszą jakąś Ewangelię, która służyła za osnowę do naszych synoptycznych czyli trzech pierwszych Ewangelii. Św. Justyn z tą samą dokładnością przytacza teksty Starego Testamentu, co teksty z Ewangelii. Zresztą wiadomą jest rzeczą że św. Justyn znał więcej kanonicznych Ewangelii niż samą tylko Ewangelię św. Mateusza, albowiem pochodzenie Ewangelii przypisuje apostołom i ich uczniom. - Wiemy z dzieł Orygenesa, że poganin Cels posiadał również Ewangelię św. Mateusza. W swych napaściach na chrześcijanizm pomiędzy innemi mówi o przybyciu Magów, o rzezi Niewiniątek, o ucieczce do Egiptu, a wszystkie te fakta są opowiedziane przez świętego Mateusza. - Jeśli się wreszcie zwrócimy do gnostyków tej odległej epoki, dowiemy się od św. Epifaniusza (Haer., XXIV, 5), że Nazarejczycy i Ebionici posiadali Ewangelię św. Mateusza. Heretycy Walentyn i Bazylides na poparcie swych błędów często się do niej odwoływali, a gnostycka księga πίστις σορία przed kilku laty odnaleziona, w dwudziestu prawie miejscach przytacza teksty z Ewangelii św. Mateusza.

Widać więc z tych wszystkich pomników literatury kościelneJ, że Ewangelia św. Mateusza, taka jaką dziś posiadamy, w II wileku po Chr. była znana i powszechnie jako dzieło tegoż apostoła nie tylko przez katolików ale i niewiernych przyjęta, Z czego musimy wnioskować, że od pierwszego wieku była za autentyczną uznana w Palestynie, gdzie została napisana; inaczej bowiem trudno byłoby zrozumieć, jakim sposobem wszystkie Kościoły w tak krótkim czasie zgodziły się uważać ją za autentyczną. Lecz, skoro od pierwszego wieku w miejscu jej powstania przypisano ją św. Mateuszowi, to nie można wątpić, że została napisana rzeczywiście przez tegoż apostoła. Wśród wiernych, którzy byli bezpośrednimi uczniami apostołów niepodobna byłoby fałszerzowi podać własnego dzieła za dzieło apostoła.

Dowody wewnętrzne

Podług podania, pierwszą z naszych kanonicznych Ewangelii napisał św. Mateusz, poprzednio celnik a następnie zaliczony do grona dwunastu uprzywilejowanych uczniów Jezusa. Księga ta przeznaczona była dla nawróconych żydów, a głównym jej celem było utwierdzenie ich w wierze przez okazanie im wypełnienia się messyanicznych proroctw Starego Testamentu w osobie Jezusa Nazareńskiego. Ewangelia św. Mateusza najzupełniej odpowiada tym danym tradycyi. Sama ta Ewangelia nas poucza, że apostoł Mateusz był naprzód celnikiem i nazywał się także Lewi. Szczegółowo opisuje nam powołanie tego apostoła. Nieustannie wspomina o urządzeniach i zwyczajach żydowskich, jako o rzeczach znanych jej czytelnikom, gdy przeciwnie, inni ewangeliści starają się takowe objaśniać. Przypuszcza, że czytelnicy doskonale znają geografię i polityczny podział Ziemi Świętej. Ewangelista, krok w krok idąc za Zbawicielem, w poczęciu Jego, w narodzeniu, w życiu ukrytem i publicznem, wszędzie zaznacza, jak Jezus urzeczywistnia w swej osobie proroctwa Starego Prawa. Zdarza się to co najmniej w dwudziestu miejscach Ewangelii, że przemilczę wiele najwyraźniejszych alluzyi do tych boskich orzeczeń. Cytaty prorocze poprzedza zwykle formuła: ἵνα πληρώθη, aby się wypełniło to o czem mówi prorok. Po szczegóły tych rzeczy odsyłamy czytelników do specyalnych dzieł, które wskażemy na końcu tego artykułu.

Autentyczność Ewangelii św. Marka

Dowody zewnętrzne

1. Wyraźne świadectwa starożytności

Najważniejszem świadectwem dla drugiej Ewangelii podobnie jak dla pierwszej jest świadectwo świętego Papiasa, "Kapłan ten (Jan) opowiadał również, mówi Papias, że Marek, tłómacz Piotra, spisał dokładnie, chociaż bez porządku, mowy i czyny Chrystusa. Nie słuchał wprawdzie i nie chodził za Panem, lecz towarzyszył, jak powiedziałem, Piotrowi, który ogłaszał swe nauki według wymagań okoliczności, nie zaś jak ktoś, co wykłada porządkiem wyrocznie Pańskie. Tym sposobem Marek nie źle postąpił, pisząc niektóre rzeczy tak, jak mu na pamięć przychodziły. O jedno tylko się starał, aby z tego, co słyszał, nic nie opuścić lub błędnie nie przedstawić. (Euzeb., Hist. eccl., III, 39). Aby wyminąć oczywistość tych zeznań, nowożytni krytycy twierdzą, że owem pismem Marka nie jest Ewangelia, którą jego imieniem nazywamy, lecz że to ma być streszczenie opowiadania Piotra, z którego skorzystał drugi ewangelista, czynią odpowiednie zmiany i dodatki… Albowiem, powiadają rzeczeni krytycy, pismo Marka było kompilacyą bez porządku, gdy tymczasem nasza druga Ewangelia podaje nam opowiadania w dobrym przedstawione porządku. - Na co odpowiadamy, że powiedzenie Papiasa dostatecznie się usprawiedliwia brakiem porządku chronologicznego w opowiadaniu "niektórych (ἕνια)" rzeczy, podanych przez Marka, który to brak właśnie widzieć się daje wyraźnie w naszej Ewangelii św. Marka. Trzeba więc, abyśmy wyrazy Papiasa rozumieli tak, jak je rozumiał Euzebiusz, czyli - o kanonicznej Ewangelii według św. Marka.

Rozumiejąc w ten sposób zdanie tego Ojca apostolskiego, najzupełniej zgodzimy się ze zdaniem św. Ireneusza, który nam podaje takie niezbite świadectwo z II wieku: "Marek, uczeń i tłómacz Piotra, pozostawił nam także na piśmie rzeczy, które głosił Piotr (Raer., III, 1);" - świadectwo, którego właściwe znaczenie wyjasniają dwa inne, temu prawie współczesne świadectwa Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa; ci wyraźnie mówią, że Marek w swej Ewangelii (w drugiej Ewangelii, powiada Orygenes), skreślił to, co zapamiętał z nauk Piotra.

Kościół Zachodni odnośnie do tej sprawy nie pozostał niemym. Rzeczywiście Muratori'ego katalog Ksiąg Pisma św. (rzymski dokument z II wieku) rozpoczyna się od słów następujących, dotyczących drugiego ewangelisty: Quibus tamen. interfuit et ita posuit, co bez wątpienia oznacza, że autor drugiej Ewangelii był obecny opowiadaniu przez Piotra słowa Bożego i wiernie takowe zachował na piśmie.

I Afryka również mówi nam przez usta Tertuliana: "Jest rzeczą stwierdzoną, że Ewangelia, wydana przez Marka, jest Ewangalią Piotra, którego Marek był tłómaczem. (Adv. Marcion., IV, 5).

2. Świadectwa pośrednie

Wszystkie rękopisma i starożytne przekłady zawierają naszą drugą Ewangelię: według Marka. Ewangelię tę rzadko przytaczają Ojcowie II i III wieku, co się tem tłómaczy, iż nie zawiera ona w sobie nic takiego, czegoby nie opowiedział równoznacznie Mateusz lub Łukasz.

Niemasz jednak wątpliwości, iż św. Justyn z tej Ewangelii się dowiedział, że Chrystus nazwał synów Zebedeusza Dziećmi gromu, gdyż sam tylko Marek w swej Ewangelii podaje ten szczegół. Mówi wprawdzie, że to jest napisane w "Komentarzach Piotra" ale to znaczy: w Ewangelii Piotra, albowiem Ewangelie nazywa Komentarzami Apostołów (τὰ ἀπομνεμονεύματα τῶν ἀποστόλον, ἃ καλεῖται ἐυαγγέλια).

Dowody wewnętrzne

Z pośród synoptycznych czyli trzech Pierwszych ewangelistów drugi z kolei ewangelista opowiada fakta ze szczegółami najbardziej drobiazgowymi i z tak dalece odrębnemi charakterystycznemi okolicznościami, że o nich mógł wiedzieć sam tylko naoczny świadek. Aczkolwiek Ewangelia ta jest najkrótsza, podaje wszakże najzupełniejsze wiadomości o czynach Piotra, w szczególności zaś tych, które nie przynoszą zaszczytu apostołowi, jak np. trzykrotne się jego zaparcie. Natomiast jak gdyby z umysłu pozostawia w cieniu to wszystko, co mogło przynieść chlubę Piotrowi, np. wielką ową pochwałę, jaką Zbawiciel oddał Jego wierze, gdy wobec współbraci w apostolstwie wyznał Go być Synem Bożym. Marek, tłómacz Piotra, stosuje się do jego wskazówek. Również i to jest widoczne, że druga Ewangelia ma na względzie nie mieszkańców Palestyny, lecz przedewszystkiem Rzymian tłómaczy starannie wszystkie wyrazy hebrajskie, jakich w ewangelii używa, zwyczaje żydowskie wyjaśnia; spotykają się też w tej ewangelii techniczne wyrażenia łacińskie, jak σπεκουλάτωρ, κεντυρίον, κήνσον.

Wszystko więc się składa na potwierdzenie pierwotnego podania chrześcijańskiego, przypisującego drugą kanoniczną Ewangelię uczniowi Piotra, św. Markowi, a jako miejsce jej napisania wskazuąącego Rzym za życia książąt apostolskich. Ewangelia św. Marka przedstawia nam w streszczeniu opowiadanie Piotra.

Autentyczność Ewangelii świętego Łukasza

Dowody zewnętrzne

1. Wyraźne świadectwa chrześcijańskiej starożytności

Kanon Muratori'eqo podaje nam niezbity dowód z II-go wieku: "Trzecia - księga Ewangelii według Łukasza, Ten Łukasz, lekarz, którego Paweł po wniebowstąpieniu Chrystusa do prac swych przyłączył … napisał w swojem imieniu podług myśli tamtego (Pawła). Nie widział on Pana w ciele, i wskutek tego, (opowiada wypadki) tak jak się mógł o nich dowiedzieć. Zaczyna też od opowiadania o narodzeniu Jana". Tertulian wyrzucał heretykowi Marcionowi sfałszowanie Ewangelii Łukasza. Ewangelia ta, mówi on, przyjęta jest przez wszystkie kościoły; Marcion, przeciwnie, jest człowiek nieznany. Na korzyść tego pisma odwołuje się do powagi samych apostołów, gdyż, powiada, "pisanie Łukasza powszechnie przyznają Pawłowi (Adv. Marcion, IV, 5)". - Święty Ireneusz przywodzi to samo podanie: "Łukasz, uczeń Pawła, spisał w księgę Ewangelię głoszoną przez Pawła (Haer. III, 11)". Tenże św. Ireneusz podaje nawet szczegółowy rozbiór Ewangelii św. Łukasza odpowiadający w zupełności trzeciej naszej kanonicznej Ewangelii (Haer., 111, 14, 3, 4). Klemens Aleksandryjski na poparcie jednego ze swych dowodów powołuje się na Ewangelię według Łukasza (Strom., I, 21), a Orygenes Ewangelię według Łukasza zalicza do czterech Ewangelii, które same bez sporu były przyjęte w Kościele powszechnym (U Euzeb. Hist. eccl., VI, 25)".

2. Świadectwa pośrednie

Wszystkie starożytne rękopisy i wszystkie starożytne przekłady dają trzeciej Ewangelii napis według Łukasza. Św. Justyn Ojciec Kościola II-go wieku, przytacza historyę Zwiastowania, o narodzeniu zaś Chrystusa Pana podaje takie szczegóły, które się znajdują tylko u św. Łukasza; powiada, że "apostołowie w swoich komentarzach, zwanych Ewangeliami, uczą nas, że Jezus dał im rozkaz (konsekrowania chleba i wina), że Jezus, rzeczywiście wziąwszy chleb i dzięki czyniąc, rzekł: "Czyńcie to na pamiątkę moją (Apol. I, 66)". Ze wszystkich Ewangelistów sam tylko Łukasz podaje te wyrazy. List kościoła Vienneńskiego, pochodzący z II-go wieku, do męczenników tego miasta stosuje pochwałę, jaką Łukasz daje kapłanowi Zacharyaszowi (Euzeb. Hist. eccl., V, I). Gnostycy podobnież dają świadectwo o autentyczności Ewangelii: Bazylides tłómaczy w znaczeniu heretyckiem wyrazy archanioła Gabryela wyrzeczone do najświętszej Panny; Walentyn, jak mówi św Ireneusz, używa wielu tekstów świętych, które spotykamy tylko u św. Łukasza; na koniec Marcjon, odrzucał wszystkie inne Ewangelie, a przyjmował samą tylko Ewangelię św. Łukasza, czyniąc w niej liczne fałszerstwa i zmiany. Poganin Cels mówi o podwójnym rodowodzie Jezusa o ukazaniu się aniołów przy grobie Zbawiciela i uważa, iż Ewangeliści różnią się między sobą w tem, że jeden z nich mówi o dwu a drugi o jednym tylko aniele, który się ukazał niewiastom. Widoczna rzecz przeto, że już w II w. trzecia Ewangelia powszechnie była przyjęta - jako księga święta i przypisywana św. Łukaszowi, uczniowi św. Pawła.

Dowody wewnętrzne

Przypatrując się z bliska trzeciej Ewangelii kanonicznej, dostrzega się łatwo wiele szczegółów, zdradzających wpływ św. Pawła, a tem samem odpowiadających podaniu, według którego trzeci ewangelista był uczniem wielkiego apostoła i zamierzył przede wszystkiem odtworzyć w swem dziele naukę mistrza. Najpierw tedy, między trzecią Ewangelią i listami św. Pawła dostrzegamy uderzającą zgodność wyrażeń. Wiele z tych wyrażeń, jednemu i drugiemu wspólnych, nie widzi się pod piórem żadnego innego pisarza Nowego Testamentu. Takie wyrażenia są następujące np. πλεροφορεῖν, ὲνώπιον, διὸ, χάρις, διαθήκη, γνῶσις i t. d. Obydwaj lubią formować wyrazy z przyimkiem jak np. διαμαρτύρεσθαι, ὲπικαλεῖσθαι, συνπραγίνεσθαι i t. d. Wyrazy ustanawiające przenajświętszą Eucharystyę w ten sam sposób, jak u Łukasza, są podane przez św. Pawła w pierwszym liście do Koryntyan (1Kor 11.24-25), - podczas gdy one inaczej brzmią u św. Mateusza i u św. Marka. Porządek w jakim ukazywał się Chrystus zmartwychwstały jest ten sam w trzeciej Ewangelii co w pierwszym liście do Koryntyan (1Kor 15.5-7). Dodajmy nadto, że styl św. Łukasza jest bardziej czysty i mniej trąci hebraizmami, aniżeli styl obu pozostałych synoptyków, (św. Mateusza i św. Marka), - szczegół doskonale odpowiadający helleńskiemu pochodzeniu i starannemu wykształceniu św. Łukasza, lekarza, urodzonego w Antyochii, bogatej stolicy Syryi. Wreszcie, trzecia Ewangelia wyraźnie przeznaczona jest dla nawróconych pogan. Któż zaś inny, jeśli nie towarzysz Pawła mógł dokładniej spełnić podobne zadanie?

Zarzuty przeciw autentyczności synoptycznych, czyli trzech pierwszych Ewangelii

Zanim przystąpimy do okazania autentyczności czwartej Ewangelii najpierw zbadamy zarzuty podnoszone przeciw autentyczności trzech pierwszych Ewangelii, przyczyna ich bowiem prawie ta sama i różna od przyczyny czwartej Ewangelii.

Wszystkim wiadomo, że między trzema pierwszemi Ewangeliami istnieje wielkie podobieństwo w opowiadaniu publicznego życia Jezusa. Prawie te same fakta są w nich opowiedziane w tym samym porządku, a ważniejsze miejsca bywają często prawie dosłownie podobne. Lecz obok tych podobieństw istnieją bardzo znaczne różnice, dotyczące już-to szczegółów wydarzeń, już-to porządku opowiadań, już-to wreszcie samych wyrażeń. Podobieństwa te i różnice wymagają pewnego wyjaśnienia. Wyjaśnienie to w szkołach racyonalistycznych równa się zaprzeczeniu autentyczności tych trzech Ewangelii. Racyonaliści utrzymują, że podobieństwa rzeczone przypuszczają wspólne tło, na którem pracowali trzej pisarze albo ich odnośni poprzednicy; zachodzące międzynimi różnice są skutkiem późniejszych przeróbek, w których wiele rąk nieznanych brało udział, a które to przeróbki odpowiadały nieznanej ewolucyi podań ludowych w różnych miejscowościach, gdzie się utworzyły gminy chrześcijańskie.

Podług tego systemu, Ewangelie te są utworami, że się tak wyrażę, bezosobowymi, uchylającymi się zarówno od wszelkiej odpowiedzialności jak kontroli. Eichhorn przypuszcza istnienie jednej pierwotnej Ewangelii, napisanej w języku aramejskim przez wszystkich apostołów i mającej im służyć za jednostajną formułę katechizmową. Stąd właśnie pochodzić mają, te wspólne wszystkim trzem pierwszym Ewangeliom właściwości, to co jest wspólne dwom tylko ewangelistom, zawdzięcza swe pochodzenie pierwszej przeróbce pierwotnego pisma; to zaś co jest właściwe jednemu tylko trzeba odnieść albo do ogólnego tła pierwotnej Ewagelii, albo też do późniejszych przeróbek. W swoim czasie zwrócono Eichhornowi uwagę, że pierwotna Ewangelia aramejska dostatecznie tłómaczy podobieństwa, odnoszące się do faktów i porządku opowladania, ale nie objaśnia dosłownej zgodności trzech greckich utworów, gdyż jeden i ten sam aramejski oryginał zostałby przełożony w odmiennych wyrazach przez trzech pisarzy, którzy się przedtem ze sobą nie porozumieli. Dla tego też Eichhorn zmodyfikował następnie swą opinię w ten sposób, iż za ogólną podstawę uważa greckie tłómaczenie pierwotnej Ewangelii. Wogóle przypuszczano, że ta pierwotna Ewangelia zawierała się w Λόγια, przez Papiasa przypisywanych apostołowi Mateuszowi, albo też, że się zawierała w księdze, przez tegoż Papiasa przyznanej Markowi, Myśl Eichhorna wyzyskiwali na różne sposoby inni krytycy. Poddawano trzy Ewangelie pewnemu rodzajowi anatomicznego rozbioru, różne miejsca tych ksiąg świętych klasyfikowano na grupy; każdej grupie przeznaczano właściwe jej miejsce w określonej seryi przeróbek, i z całej tej fantastycznej genezy wyrobiono trzy kanoniczne księgi takie, jakie obecnie posiadamy.

W badaniach tych, w których śmieszność walczy o lepsze z dowolnością, odznaczali się Graetz, Ewald, Réville i Holzmann. Skarby erudycyi zmarnowali ci panowie napróżno.

By za jednym razem wywrócić wszystkie te teorye, dosyć będzie zaznaczyć, że owa pierwotna Ewangelia albo przynajmniej liczne jej rzekome przeróbki, nie mogłyby nie zostawić w historyi śladów swego istnienia. Tymczasem sami nawet przeciwnicy nasi muszą się zgodzić na to, że nietylko żaden ze świadków pierwotnego Kościoła ani tych wszystkich przeróbek ani samej owej Ewangelii pierwotnej nigdy nie widział, lecz nadto, że nigdzie nie spotykamy o niej najmniejszej wzmianki ani żadnej alluzyi. System powyższy mówi nam wprawdzie, coby się stać mogło, ale wcale nie mówi tego, co się stało.

Zasadniczy ten błąd systemu pierwotnej Ewangelii pisanej nie uszedł uwagi logiczniejszych racyonalistowskich nauczycieli. To też by się odeń uwolnić, Gieseler i de Wette przypuszczali Ewangelii pierwotną nie pisaną, lecz żywem słowem rozpowszechnianą przez apostołów w ich katechizmowem nauczaniu. Nauki apostołów, bezustannie powtarzane prawie w tych samych wyrazach, musiały się wyryć w pamięci wiernych, a następnie musiały być w sposób prawie identyczny wypowiedziane przez tych, którzy przedsięwzięli je utrwalić na piśmie. Równolegle z nauczaniem apostolskiem wytwarzały się nadto o życiu Jezusa tradycye lokalne, więcej lub mniej rozpowszechnione, których treść podobnież ustalona w pamięci ludu, przeszła do jednego lub drugiego ewangelicznego opowiadania. Stąd pochodzą wspólne owe cechy podobieństwa dwóch tylko ewangelistów, oraz różnice między jednym ewangelistą a drugim.

Powyższy system tłómaczenia rzeczy bezpodstawnie przypuszcza, że nasze Ewangelie zawierają legendowe podania o życiu Pana Naszego, nie stanowiące części nauczania apostolskiego. Przypuszczenie to pozostaje w sprzeczności z najwyraźniejszemi świadectwami całej starożytności. Zawsze i wszędzie byli przekonani wierni, że Ewangelie zawierają samą tylko najczystszą naukę apostołów. Zawsze i wszędzie Ewangelie apokryficzne odrzucano dla tego, że zamiast tej nauki, opisywały podania nie mające powagi, albo dla tego, że do opowiadań ewangelicznych dodawały szczegóły, o jakich apostołowie nie mówili. Z tego przeto względu system Gieselera jest niemożliwy do przyjęcia. Nabiera zaś, przeciwnie, pozorów słuszności, skoro się przypuści, że apostołowie, stosując się w swych katechetycznych naukach do bardzo rozmaitych okoliczności, w jakich je wygłaszali, wybierali przed innemi pewne fakta z życia Jezusa i zmieniali sposób wykładu takowych podług potrzeb i usposobienia słuchaczów.

Ewangelia zatem św. Mateusza byłaby streszczeniem tej nauki, jaką apostołowie podawali wiernym pochodzącym z żydowstwa. Ewangelia św. Łukasza byłaby odbiciem nauczania apostolskiego, zastosowanego do nawróconych pogan; Ewangelia św. Marka przedstawiałaby katechizm, jakiego św. Piotr uczył gminę chrześcijańską w Rzymie, złożoną prawie w równej mierze z żywiołu żydowskiego i pogańskiego. System ten, zmieniony w ten sposób, jedna sobie obecnie przychylność wielu uczonych katolickich i dąży do wyrugowania przyjętego dotąd systemu tłómaczenia podobieństwa pomiędzy synoptycznymi ewangelistami (Mateusz, Marek, Łukasz), tem, że św. Marek znał i posługiwał się w swej pracy Ewangelią św. Mateusza, a św. Łukasz używał dzieł obu swych poprzedników. Ostatnie to tłómaczenie zdaje się nie bardzo być zgodnem z prostotą ducha naszych ewangelistów; nie wyjaśnia ono dostatecznie różnicy wyrazów, jakie się niespodziewanie widzi wdanem jakiemś miejscu, które uważano za przepisane z odpisu, już poprzednio istniejącego. Z drugiej znów strony, jeśli Ewangelie podają nam formułę ludowego nauczania apostolskiego, to słusznie zapytać można, dlaczego z tej formuły nic prawie nie odnajdujemy w licznych przemówieniach, zachowanych nam w księdze Dziejów apostolskich, ani też w listach, jakie apostołowie pisali do wiernych; dla czego apostołowie w przemowach swych i listach przytaczają teksty Starego Testamentu inaczej, aniżeli ewangeliści w swych opowiadaniach; dlaczego, zwracając się do żydów, uciekaj ą się do innych proroctw messyanicznych, aniżeli św. Mateusz w swej Ewangelii etc. Jakkolwiek byłoby z temi trudnościami, to pewna, że katolickie systemy, tłómaczące wzajemny stosunek synoptyków, nie natrafiają na żadną niemożebność, ani nie powoduj ą żadnych błędów historycznych, o które się rozbijają teorye niedowiarków.

Możemy tu pominąć wiele drobiazgowych zarzutów, jakie przeciwnicy nasi czynią przeciwko autentyczności trzech pierwszych Ewangelii, a jakie raczej występują przeciw prawdomówności autorów tych Ewangelii. Starano się wykazywać. wiele nieprawdopodebieństw i sprzeczności pomiędzy jedną Ewangelią a drugą. Lecz te nieprawdopodobieństwa wydają się nieprawdopobieństwami tylko umysłom, które wyrobiły sobie fałszywe pojęcie o nadprzyrodzonej Opatrzności Bożej w świecie, o znaczeniu, jakie mają cuda w wypełnianiu się boskich zamiarów i t. d.; mniemane owe sprzeczności albo dotyczą bardzo drobnych tylko szczegółów i wtedy zgodzić się dadzą - jeżeli już nie zawsze z natchnieniem, to z autentycznością Ewangelii i z podmiotową prawdomównością autorów (gdyż sami naoczni świadkowie mogą się pomylić w drobnych jakichś szczegółach faktu lub niedokładnie go zapamiętać); albo też te sprzeczności zawierają się w samej istocie opowiadania, i wtedy do prawowiernego krytyka należy wynaleść sposób rozumnego pogodzenia wszystkich ewangelistów. A jeżeli w skutek braku dokumentów, prawowierna krytyka nie byłaby w stanie znaleśc odpowiedniego sposobu pogodzenia Ewangelistów, pozostanie jej tylko wyznać swą niemoc, bynajmniej zaś nie podawać z tego powodu w wątpliwość autentyczności Ewangelii, opartej na niezłomnych i pewnych dowodach. Zdrowa logika powiada, że trudność jakaś nierozwiązalna nie wystarcza do zachwiania założeniem, dostatecznie właściwymi mu argumentami udowodnionem. Niektóre z tych zarzutów rozpatrzymy na miejscu właściwem.

Autentyczność Ewangelii św. Jana

Wygląd czwartej Ewangelii jest zupełnie odmienny od trzech pierwszych. Jest-to odrębne dzieło, napisane w celu polemicznym, do którego to celu stosuje się autor w wyborze czynów z życia Jezusa, jakie w tej Ewangelii opowiada. Autor chciał okazać bóstwo Jezusa przeciw heretyckim sektom, odrzucającym główny ten dogmat chrześcijański. Starożytne podanie naznacza temu ewangeliście cel jeszcze inny. Synoptycy prawie zupełnie opuścili fakta, jakie zaszły w ciągu dwóch pierwszych lat publicznego życia Jezusa; autor więc czwartej Ewangelii założył sobie dopełnić te opuszczenia.

Cała starożytność jednomyślnie autorem tej Ewangelii uznaje Jana apostoła, ucznia, którego umiłował Jezus.

Wprawdzie w tej ogólnej zgodności zaznaczyć trzeba niezgodny głos pewnej sekty heretyckiej, Alogami zwanej, ale wiadomo, że heretyków tych jedynie powody dogmatyczne pobudziły do nieuznawania ręki apostoła w piśmie, które tak wyraźnie przeciw nim twierdziło o istnieniu i przymiotach Słowa Bożego. Podobneż dogmatyczne względy popchnęły nowoczesnych niedowiarków do poddania w wątpliwość autentyczności tego apostolskiego pisma. Od wieku prowadzą oni i utrzymują przeciw tej autentyczności zaciętą walkę, której rzeczywistym przedmiotem jest dogmat bóstwa Chrystusa Pana. A przeto i nam zależeć musi na przedstawiemu tej autentyczności w rzeczywistem jej świetle.

Dowody zewnętrzne

1. Wyraźne świadectwa starożytności

Niemasz w tym względzie ważniejszego świadectwa nad świadectwo św. Ireneusza, biskupa Lyońskiego, urodzonego i wychowanego w Azyi, ucznia św. Polikarpa, który sam był uczniem św. Jana. Oto co nam mówi ten sławny pisarz kościelny: "Następnie Jan, uczeń Pański, który spoczywał na piersi Mistrza, wydał Ewangelię w czasie, gdy przebywał w Efezie w Azyi (Haer., III, 1)". Wyrazy te są tak jasne, wiadomość jest tak zupełna, świadek dla właściwości sądu i powagi tak wielki, że gdybyśmy posiadali to jedno tylko świadectwo, musielibyśmy uważać autentyczność Ewangelii św. Jana za niepodlegającą żadnej wątpliwości. Ale mamy inne jeszcze podobne świadectwa; zachód i wschód potwierdzają świadectwo św. Ireneusza. Kościół Rzymski odsłania nam swe zdanie we fraqmencie Muratori'eqo, w którym czytamy następujące wyrazy: "Czwartej Ewangelii autorem jest Jan, jeden z uczniów pańskich. Gdy go współuczniowie i biskupi zachęcali (do pisania), rzekł im: Pośćcie wespół zemną od dziś przez trzy dni, i co każdemu będzie objawione, wzajem sobie opowiemy. Tej samej nocy zostało objawione Andrzejowi, że Jan miał opisać wszystko w swojem imieniu, i poddać swą pracę pod sąd wszystkich innych". .Jakiekolwiek byłoby historyczne znaczenie tego opowiadania, z powyżej zacytowanych wyrazów oczywiście wynika, że około r. 170 Kościół Rzymski nie wątpił o pochodzeniu czwartej Ewangelii od św. Jana. - Również i Kościół Afrykański przemawia przez usta Tertuliana. Pisarz ten II wieku wyraźnie rozróżnia między czterema ewangelistami dwóch apostołów: Jana i Mateusza. Twierdzi on, że zanim okazała się Ewangelia Marcyona, już inna Ewangelia ogłosiła niedowiarstwo braci Pana Jezusa, - szczegół podany tylko przez św. Jana (J 7.5). Posłuchajmy głosu z Egiptu Klemensa Aleksandryjskiego, żyjącego około tegoż czasu i nauczająceg o, że "według podania starych, Jan, ostatni ewangelista, widząc, że w innych Ewangeliach znajdują się podane fakta, odnoszące się do ciała Chrystusa, napisał pod natchnieniem Ducha Świętego na żądanie swych towarzyszów Ewangelię duchową". (Euzeb. Hist. eccl., VI, 14). Z Syryi daje nam świadectwo św. Teofil Antyocheński, który stawia św. Jana między pisarzami natchnionymi i cytuje dosłownie początek jego Ewangelii. Wyraźne świadectwa nie sięgają po za II wiek po Chr., co nie powinno dziwić nikogo, skoro się zważy, że św. Jan pisał pod koniec pierwszego wieku; atoli z epoki dawniejszej od w. II możemy zgromadzić bardzo cenne świadectwa pośrednie.

2. Świadectwa pośrednie

Świadectwa te znajdujemy w starożytnych przekładach italskim i syryjskim, które obejmują czwartą Ewangelię według Jana, oraz w cytatach z Ojców Kościoła.

Św. Ignacy Antyocheński mówi o Duchu Bożym, "że wie skąd Przychodzi i dokąd idzie," to samo zaś mówi Jan św. o Duchu Świętym (ad Philad., 7; J 3.8). Autor listu do Dyogneta, pisarz z II wieku, mówi o Słowie w tych samych wyrazach, jakich używa Jan św. w swym Prologu, oraz w rozmowie Jezusa z Nikodemem (Ep. ad Diognet. 7, 10); św. Polikarp bezwątpienia znał Czwartą Ewangelię, ponieważ w swym liście do Filipensów (7) przytacza tekst z pierwszego listu św. Jana (1J 4.2-3).

Wiadomo, że według wszystkich krytyków list ten jest tegoż samego autora co i czwarta Ewangelia, jak również że przypuszcza on istnienie takowej. Także i święty Papias posługuje się pierwszym listem św. Jana (U Euzeb. Hist. eccl., III, 39), znał więc również i czwartą Ewangelię. Św. Justyn przytacza wyrazy Jezusa Chrystusa wyrzeczone do Nikodema o potrzebie chrztu (J 3.5), i czyni wyraźną alluzyę do zarzutu, jaki ten piśmienny żydowski postawił Zbawicielowi (Tryf. 105); przytacza on proroctwo Zacharyasza: ujrzą kogo ugodzili (Apol. I, 52), tak jak podaje św. Jan, a inaczej niż Siedemdziesięciu Tłómaczy. Tacyan rozpoczyna swoje dzieło Diatessaron prologiem św. Jana. Apolinary, biskup Hierapolitański, od czwartego tylko ewangelisty mógł się dowiedzieć, że Jezus obchodził Paschę czternastego dnia miesiąca, że bok jego był przebity na krzyżu i że z rany wyszła krew i woda (Fragm., Patr. gr. V, 1297).

Nie mniejszej też wagi są cytaty starożytnych gnostyków. Bazylides mówi, że napisano w Ewangeliach: On był prawdziwem światłem: które oświeca wszelkiego człowieka na ten świat przychodzącego (Philosoph., 7, 22). Ptolemeusz, jako słowa apostoła Jana przy tacza miejsca z Ewangelii św. Jana: J 1.3 (De Epif. Raer. 23). Teodot cytuje Jana (J 17.11): Oycze święty zachoway ie w imię moye. Herakleon napisał komentarz na Ewangelię św. Jana, z którego to komentarza Orygenes zachował niektóre oderwane miejsca.

Wniosek. - Św. Jan umarł pod koniec pierwszego wieku. Wielu jego uczniów żyło, bez wątpienia do połowy II wieku. A od II wieku już cały Kościół posiadał czwartą Ewangelię i bez żadnego wahania lub sporu przyznawał ją św. Janowi. Wszędzie uznawał i używał jej jako dzieła natchnionego. I jakżeby można było wytłómaczyć to zjawisko, gdyby ta Ewangelia, jak chce racyonalizm, dopiero w ciągu drugiego wieku wyszła z pod pióra jakiegoś fałszerza? Przeciwnicy nasi nawet nie próbowali tego wyjaśnić, byłoby to bowiem dla nich bezwzględnie rzeczą niemożebną.

Dowody wewnętrzne

Autor czwartej Ewangelii mówi o sobie, ale nigdy nie nazywa się po imieniu. Jest on "uczniem, którego miłował Jezus," a według powszechnego podania tym uczniem jest nie kto inny, tylko Jan święty. Zresztą wynika to z samej Ewangelii. W gronie dwunastu apostołów znajdowało się trzech, których Mistrz w szczególniejszy sposób odznaczał: Piotr, Jan i Jakób… Co Więcej, Piotr i Jan bywają często przedstawiani w Ewangeliach synoptycznych, jako nieodstępni towarzysze Jezusa w różnych okolicznościach jego życia. Autor czwartej Ewangelii wspomina prawie wszystkich mniej wybitnych apostołów; Piotr gra wielką rolę w tych opowiadaniach, więcej niż raz okazuje się w towarzystwie ucznia, umiłowanego przez Jezusa, lecz nigdzie nie znajdujemy imiennie oznaczonych Jana i brata jego Jakóba. Raz tylko czyni wzmiankę o synach Zebedeuszowych, gdy mówi o ukazaniu się Zbawiciela na brzegu jeziora Tyberyadzkiego. Autor mówi często o Przesłańcu ale nigdzie nie dodaje mu przydomku Chrzciciela; u Synoptyków zas tylko apostoł bywa w taki sposób oznaczony. Różnica ta odrazu się wyjaśnia, skoro się przyjmie za rzecz pewną, że to sam Jan szczegóły te opowiada. Zresztą pewną jest rzeczą, że pisarz ten jest żydem palestyńskim; kto inny bowiem nie byłby tak doskonale świadom obyczajów żydowskich i szczegółów historycznych i geograficznych tego kraju. Mówi o Kanie Galilei, gdyż wie, że istnieje druga Kana w pokoleniu Aser; zna doskonale położenie miasta Kafarnaum; wie, że z drugiej strony morza Tyberyadzkiego wznoszą się góry; że od tego miejsca jezioro nie jest szerokie tak, że można je pieszo obejść w ciągu nocy i rano przybyć do Kafarnaum, szczegółowo opisuje sadzawkę Betsaidy; zna źródło w Siloe I dokładnie oznacza odległość Jerozolimy od Betanii; wylicza wielkie święta żydowskie, wskazuje czas, w którym je obchodzono i zaznacza, że ósmy dzień Kuczek był szczególniej uroczystym. Wreszcie autor tej Ewangelii był obecny przy ukrzyżowaniu Jezusa i własnemi oczyma widział wodę i krew, wypływającą z przebitego boku Zbawiciela. Czyż potrzeba jeszcze więcej dowodów, aby wskazać autora i wykluczyć każdego innego, tylko nie św. Jana Apostoła?

Zarzuty racyonalistów przeciw autentyczności Ewangeli św. Jana.

Racyonaliści twierdzą:

  1. że autor czwartej Ewangelii nie był żydem;
  2. że ta Ewangelia zawiera błędy, dotyczące faktów, jakich nie mógłby popełnić świadek naoczny;
  3. że pozostaje w sprzeczności z Synoptykami czyli trzema pierwszymi Ewangelistami i wyznaje inne zasady religijne, aniżeli tamci;
  4. że kładzie w usta Jezusa mowy, jakich Jezus nie wygłosił;
  5. że oznaczony przezeń dzień świętowania ostatniej Paschy nie zgadza się z podaniem św. Jana.

Rozbierzmy kolejno każdy z tych zarzutów.

1. Autor czwartej Ewangelii zawsze mówi o Żydach w trzeciej osobie i stawia się na przeciwnem im stanowisku. A zatem, powiadają, racyonalisci, autor rzeczony nie był żydem. - Zapominają, wszakże, iż Jan pisał w Efezie dla chrześcijan nawróconych z pogan w epoce, kiedy Żydzi utracili już byli swoją, niezależność. Zresztą czyż Jezus, przemawiając do Zydów, nie mówił im: Abraham ojciec wasz (J 8.56), co nie przeszkadzało, że sam był z pokolenia Abrahama.

2. Powiadają, przeciwnicy nasi, że myli się autor czwartej Ewangelii, gdy kładzie Betanię za Jordanem (J 1.28), gdy mówi o miasteczku Sichar nieznanem w historyi Izraela (J 4.5), gdy Kaifasza nazywa arcykapłanem tego roku, jak gdyby arcykapłaństwo było rocznym urzędem; błąd to tem większy, że Kaifasz zajmował tę godność wciągu następnych lat dziesięciu.

Odpowiedź. Zamiast Betanii prawdopodobnie należy czytać Betabara. Zresztą, św. Jan na innem miejscu mówi wyraźnie o Betanii w Judei, miasteczku położonem w pobliżu Jerozolimy. Nazwa Sichar jest prawdopodobnie zepsutą, nazwą, Sichem, stolicy Samaryi, położonej u stóp góry świętej dla Samarytanów. Św. Jan mówi, że Kaifasz był arcykapłanem tego roku, ale tem samem jeszcze nie mówi, żeby nim nie był przedtem albo potem.

3. Przeciwnicy Ewangelii posądzają, Jana o sprzecznośc w opowiadaniach, które się nawzajem uzupełniają. Św. Jan znał trzy pierwsze Ewangelie i przypuszczał, że znają je również jego czytelnicy. Wiedział, że poprzednicy jego nie chcieli podawać wyczerpującej biografii Jezusa, lecz przeciwnie, że każdy z nich wybierał i układał swe opowiadania do odpowiednio z góry powziętego planu. Synoptycy zaznaczyli jedną, tylka podróż Jezusa do Jerozolimy. Jan nie staje z nimi w sprzeczności, gdy mówi o pięciu. Mógł podobnież opowiedzieć, jak Jezus na początku swego publicznego życia wypędził ze świątyni kupczących, aczkolwiek dobrze wiedział, że Mistrz to samo uczynił w trzy lata później, o czem podają Synoptycy. Zresztą niema w tem nic niepodobnego, aby Synoptycy przy opowiadaniu wypadków i czynów Jezusa w świątyni, spełnionych przed ostatnią w swem życiu paschą, wspomnieli na temże miejscu o akcie władzy, spełnionym przez Mistrza w świątyni przed trzema laty.

Święty Mateusz i św. Marek mało się troszczą o porządek chronologiczny; wolą się trzymać logicznego porządku wypadków. Zauważmy nadto, że żaden z czterech ewangelistów nie oznacza dokładnie czasu trwania publicznego życia Jezusa. Synoptycy nigdy nie mówią, że wszystko co opowiadają, stało się w ciągu jednego tylko roku, a czwarty ewangelista, pomimo że mówi o trzech czy czterech paschach obchodzonych przez Jezusa, nie powiada jednak, aby Jezus nie obchodził ich więcej po chrzcie swoim w Jordanie.

Racyonalizm zapewnia, że Jezus Synoptyków jest osobą zupełnie różną od Jezusa, jakiego nam podaje czwarta Ewangelia.

U Synoptyków Mistrz jest prostym i popularnym nauczycielem; nauka jego jest prawie wyłącznie moralna; podaje ją w przypowieściach dostępnych dla umysłów pospolitych; gdy go nazwano Synem Bożym, milczenie nakazuje niedyskretnym językom. Przeciwnie zaś, Chrystus Janów jest filozofem, przemawiającym zdaniami zagadkowemi, jest on subtelnym i ciemnym dialektyklem: nauka jego jest dogmatyczna; zawsze zajęty swą własną osobą ustawicznie wpaja w swych uczniów przekonanie o swej wyższej naturze. Oto co odkryła "krytyka," a czego nikt nie zauważył przez ośmnaście wieków. Czy który profesor teologii używa formuł i terminów głębokiej filozofii, gdy przemawia do maluczkich, lub gdy zstępując z profesorskiej katedry, katechizuje dzieci albo lud wiejski? Toż samo w życiu Jezusa. Synoptycy przedstawiają nam Go, gdy naucza ludność wiejską lub kupiecką w Galilei. Jan zaś opowiada o rozmowach Zbawiciela z piśmiennymi, z faryzeuszami, z kapłanami jerozolimskimi, ludźmi wykształconymi w prawie mojżeszowem i wtajemniczonymi we wszystkie subtelności rabinizmu. Zauważmy nadto rozmaitość celu, jaki sobie założyli ewangeliści - Synoptycy zmierzają do tego, by dać poznać Jezusa jako Messyasza, wielkiego oswobodziciela Izraela i wszystkich narodów. Jan zaś znalazł się wobec dogmatyzujących gnostyków, którzy uderzali na boski charakter Zbawiciela; Jan przeto zamierzył im przeciwstawić twierdzenia i dowodzenia, jakie sam Jezus podał o swojem bóstwie.

4. Powiadamy wreszcie, że te rozprawy Jezusa musiały sprawić głębokie wrażenie na ukochanym uczniu, który spoczywał na piersi Pana. Nic więc dziwnego, że pozostały one żywiej w j ego pamięci i stały się droższemi jego sercu, i że w właściwym czasie ogłosił on je Kościołowi w swem piśmie. Gdyby nam zarzucono, że te rozprawy są zbyt długie, aby apostoł mógł je zapamiętać i po tylu latach odtworzyć, możemy odpowiedzieć, że ewangelista podaje nam raczej sens wyrazów Zbawiciela i treść Jego rozmów, aniżeli cały układ, jaki im Mistrz nadał. Nie trzeba było wielkiego wysiłku pamięci, aby umiłowany uczeń Jezusa mógł w ten sposób odtworzyć rozmowy, którym dyalogiczna forma nadawała dosyć blasku i życia. Zresztą należy przypuścić, że apostoł często w swych kazaniach i w swych katechizmowych naukach wyjaśniał boskie te słowa, które przez to najzupełniej sobie przyswoił. Wreszcie jeśli kiedy zawodziła pamięć świętego pisarza, to miał Ducha świętego, który mu przypominał wszystko, co Mistrz jego był mówił (J 14.26).

5. Piąty zarzut czerpią racyonaliści z onego sławnego sporu, Jaki się wywiązał w II w. pomiędzy papieżem Wiktorem, a niektórymi biskupami Azyi co do dnia, w którym należało obchodzić dzień, Wielkiej Nocy. Polikarp i jego stronnicy powoływali się na podanie św. Jana, chcąc utrzymać swój zwyczaj obchodzenia tej uroczystości czternastego dnia miesiąca Nizan. Otóż, powiadają, czwarty ewangelista kładzie ostatnią wieczerzę Jezusa na dzień trzynasty tegoż miesiąca. - Można dać na to podwójną odpowiedź. Najpierw, św. Jan mógł był doskonale przyjąć dzień czternasty Nizan za dzień uroczystości Wielkiej Nocy, chociaż w swej Ewangelii Wieczerzę położył na dzień trzynasty. Następnie, przypuszczeniu przeciwników można wprost zaprzeczyć, bo prawdopodobniej w opowiadaniu swojem Jan św. umieszcza tę Wieczerzę wieczorem dnia czternastego Nizan, zgodnie z duchem opowiadania Synoptyków. Nie miejsce tu zresztą wchodzić w szczegóły tej kwestyi jednej z najbardziej zawiłych dla tłómaczy Ewangelii.

Wszystkie te zarzuty wzięto z wewnętrznych danych samej Ewangelii. Zwykłe to postępowanie krytyki niedowiarczej. Próbowała ona sił swoich również na polu świadectw zewnętrznych. Nie mogąc przytoczyć ani jednego słowa starożytnych świadków przeciwko autentyczności czwartej Ewangelii, powołuje się na to ich milczenie jako na dowód, że apostoł Jan nigdy nie mieszkał w Azyi. Inaczej bowiem, twierdzi rzeczona racyonalistyczna krytyka, Ignacy Antyocheński w listach swych do Kościołów Azyi nie omieszkałby, strofując ich, powołać się na powagę tego apostoła. Tymczasem nigdzie nie wspomina o Janie, Pawła zaś, przeciwnie, wspomina św. Ignacy w swym liście do Efezów. - Na to odpowiadamy: Prawda, że podobnej jak o św. Pawle możnaby się w listach św. Ignacego spodziewać wzmianki i o św. Janie, ale to nie dowód, aby wzmianka ta być w nich koniecznie musiała.

Św. Paweł tak samo jak św. Ignacy przechodził przez Efez, gdy szedł na męczeństwo, i to było właśnie powodem, dlaczego św. Ignacy wspomina o Pawle; zaś św. Jan nie przechodził przez to miasto, a przeto św. Ignacy nie potrzebował wspominać o nim obok św. Pawła w tem miejscu swego listu. Wszak i św. Polikarp w liście, który do nas doszedł, mówi o św. Pawle, nie wspominając św. Jana; ale biskup ten pisał do Kościoła w Filippach, który został założony przez św. Pawła, a którego św. Jan nigdy nie nawiedzał.